26 lipca 2013

♔ Chapter 9 ♔

Brak komentarzy:

Justin's POV



Wkradłem się do domu Taylor około godziny dziewiątej, wspinałem się po oknie prowadzącym do jej sypialni. 
Kiedy przyszedłem, spała na łóżku, a gitara leżała u jej stóp. Boże, pomyślałem, wyglądała tak pięknie, nawet we śnie.
Po mimo ostrej wymiany zdań z Trevorem, musiałem od razu do niej przyjść i zapewnić jej ochronę. Kiedy byłem w środku, zamknąłem okno i zostawiłem co drugie otwarte w jej całym domu.
 To zajęło mi tylko około dwóch minut, więc kiedy skończyłem, wróciłem do jej pokoju i położyłem się obok niej, podziwiając jej piękno.
Wziąłem gitarę, ze skraju jej łóżka i zacząłem brzdąkać, oh, tak cicho, aby jej nie zbudzić, choć seria Kardashianek wciąż grała w telewizorze. Trzy minuty później jej ciężkie powieki, zaczęły powoli się otwierać, patrzyła na mnie w szoku. Wspominałem, że przyszedłem tylko w dresie i bez koszulki?
Poszliśmy na dół do kuchni. 
Spodziewałem się, że trochę coś zjemy i napijemy się, ale kiedy tylko otarłem kroplę soku jabłkowego z twarzy, Taylor pocałowała mnie. 
Nie wiem, gdzie ta dziewczyna nauczyła się tak całować, ale wydawała się spięta, jakby zawsze miała kij wepchnięty w dupę. 
Zaniosłem ją do sypialni, chociaż tak na prawdę nic nie robiliśmy. 
Chociaż, oczywiście, że było gorąco, ona niesamowicie całuję, ale wiedziałem, że nie chciała się kochać, więc nie naciskałem na nią. 
Spędziliśmy resztę nocy przed telewizorem, przytulaliśmy się, a potem zasnęliśmy około dziesiątej trzydzieści.
Była jedenasta dwadzieścia siedem w nocy. 
Tym razem to ja obudziłem się, kiedy Taylor grała na gitarze. Wydawało się, że mieliśmy dryfować w krainie snu, około godzinę temu.
- Hej- powiedziałem sennie. 
Podskoczyła trochę, ale zdała sobie sprawę, że byłem już na jawie.
- Oh, przepraszam, nie wiedziałam, że aż tak. Nie obudziłam Cię, prawda?- spytała zażenowana.
- Nie, w porządku. Graj dalej. Podobało mi się to.- mruknąłem.
Ona nieśmiało spojrzała na mnie. 
Najwyraźniej, próbowała dowiedzieć się, czy powinna grać dalej czy nie.
 Po minucie patrzenia nas, spojrzała na siebie, zagryzła wargę, spojrzała na swoją gitarę i zaczęła grać. 
Jej dłonie przeniosły się swobodnie i z wdziękiem sunęła po strunach, zamykając oczy i wsłuchując się w melodię.
 Kilka minut później, przestała grać i uśmiechnęła się do mnie, a ciepło narastało w jej policzkach. Poklepała mnie po kolanach, wskazując, że przyjdzie i będzie leżeć obok mnie. Postawiła ostrożnie gitarę na ziemi i przyczołgała się.
- To było niesamowite, Tay- powiedziałem.
 Moje plecy były oparte płasko na ścianie, a ja siedziałem na łóżku, moje stopy, płasko były podparte o kolana.
 Wyciągnąłem ją tak, że jej tyłek był na mojej dolnej części brzucha, nogi owinęły mnie w pasie, a jej plecy spoczywały na moich udach.
- Dziękuję- powiedziała, ponownie się rumieniąc.
 Była taka urocza, ale seksowna w tym samym czasie.
 Podobało mi się, kiedy nie nosiła makijażu i widziałem ją taką normalną w domu.
 Może nie dało się tego zauważyć, ale to na serio było na mnie podatne.
Owinęła dłonie wokół mojej szyi, uśmiechając się do siebie. Pochyliłem się zamknąłem luki między nami. - Jesteś taka piękna- wyszeptałem, przy jej ustach. Czułem jej uśmiech, a ona zacisnęła swoje miękkie, różowe usta na moich.
Bardziej się do niech pochyliłem, chwytając jej dolną część pleców i bliżając nas do siebie bardziej, czy to możliwe? Przesunąłem językiem po jej dolnej wardze, prosząc o zgodę, a chwilę potem nasze języki toczyły walkę o dominację.
Czułem, że jej dłonie uwolniły się od mojej szyi, a ona przeniosła je na mój brzuch, poruszając nimi w górę iw dół mojego brzucha. 
Podniosłem ją w pasie i płasko położyłem się na łóżku, podnosząc ją ze sobą. Upadła na mnie, i przeniosła swoje dłonie w moje włosy, szarpiąc za końce.
Z moich ust wydostał się jęk, przeniosłem moje usta na jej szyję, zasypując ją pocałunkami. 
Kiedy usłyszałem jej cichy jęk, a ona nadal bawiła się moimi włosami, wiedziałem, że to było jej czułe miejsce.
 Zacząłem ssać i gryźć je, pozostawiając tym samym kolejną malinką, tuż przy tej pierwszej, którą zrobiłem jej wcześniej. 
Zacząłem umieszczać swoje pocałunki wzdłuż jej szczęki, aż nasze usta ponownie się spotkały.
Całowaliśmy się i przytulaliśmy, godzinę, albo więcej. 
Ona w końcu zasnęła, więc ostrożnie wyczołgałem się z jej ramion i poszedłem na balkon. 
Musiałem szybko biec do domu i ubrać jakieś ubranie na jutro do szkoły, jedna rzecz, o której zapomniałem. 
Zrobiłem tę samą technikę co kiedyś, po raz pierwszy. 
Bez problemu doszedłem do mojego samochodu.
Kiedy dojechałem do mojego domu, szybko wpadłem do środka, chwytając czarny Vneck, czarne obcisłe dżinsy i czerwone supry i mojego snapback'a. Wróciłem do samochodu, kiedy usłyszałem jakiś hałas zza krzaków. Zatrzymałem się na sekundę, upewniając się, czy to na pewno tylko wiatr, ale szybko zorientowałem się, że nie. To wszystko działo się tak szybko.
 Czułem z jednej strony, że ktoś owija moją twarz, a drugą trzymał nóż i dźgnął mnie w udo. Walczyłem i łatwo dałem się ograć, ale fakt, że dźgnął mnie tylko przez sekund, chwytał, że czułem się ciężko.
Odwróciłem się i upadłem przed moim samochodem, kuląc się z bólu. Musiałem wrócić do Taylor i upewnić się, że jest bezpieczna. Przed osobą, którą widziałem, wiedziałem kto to był.
Trevor.
_________________________________________________________________
ksdjsksmdnddk, a było tak pięknie, co nie? Jak myślicie, co zrobi Trevcio?

24 lipca 2013

♔ Chapter 8 ♔

1 komentarz:
TAYLOR'S POV:

To była wtorkowa noc. Moja mama i tata wyszli z domu tuż po Justinie. Powiedzieli, że nie wrócą do jutrzejszej nocy, czytaj "Do zobaczenia w tygodniu!". Resztę dnia po opuszczeniu mnie przez Justina, spędziłam na odrabianiu lekcji, czytaniu i myśleniu o nim. 

Niezależnie jakie piekło ukrywał, chciałam po prostu żeby mi powiedział. Otworzyłam się przed nim, a kiedy zadałam mu jedno proste pytanie, on kurwa zeskoczył z mojego balkonu. Dziwadło.

Usiadłam na łóżku ze skrzyżowanymi nogami, o oglądałam powtórki Keeping Up With The Kardashians. Westchnęłam ciężko, rozmyślając o tym jak łatwe i doskonałe musi być ich życie. Są bogate, w zasadzie nic nie robiąc, jednocześnie spędzają czas z rodziną. Oni wszyscy wyglądają nieskazitelnie, z doskonałymi brązowymi włosami i profesjonalnym makijażem. Mają tysiące wielbicieli, gotowych zrobić wszystko, tylko po to, aby przyciągnąć ich uwagę. Tym czasem, nawet nie prosząc, Justin wpuścił mnie. 

Wzięłam iPhone'a leżącego obok mnie i nacisnęłam przycisk. Ciągle nic od Justina. Napisałam wiadomość do Sary, że skończyłam wyniki laboratoryjne z biologii. Z tym, że to faktycznie, właśnie skończyłam.

 Podniosłam moje zmęczone ciało z wygodnego łóżka, idąc do kuchni na dole. Z dałam sobie sprawę, że dzisiaj nic nie jadłam, oprócz obiadu z Justinem, ale nadal chciałam od tego uciec.
Chwyciłam szynkę, i ser z lodówki i włożyłam wszystko do kuchenki mikrofalowej. Zjadłam w około minutę, resztki wyrzuciłam do kosza.

Kiedy dotarłam do swojego pokoju, wyjęłam gitarę z szafy i zaczęłam cicho brzdąkać. Zaczęłam grać melodię i piosenki Blue Velvet Lany Del Rey i wkrótce słowa piosenki zaczęły opuszczać moje usta.

Powiedzmy, że nie lubię Lany, słucham jej gdy jestem zmęczona. W ciągu kilku minut, których brzdąkałam na gitarze, poczułam się śpiąca.



W moim śnie, byłam w moim pokoju. Wyglądał dokładnie tak samo jak przed zaśnięciem, z tym, że teraz obok mnie był Justin.  Jego muskularne ramiona owinięte wokół mojej cienkiej talii. Po kilku minutach, wziął gitarę na moje łóżko i zagrał dla mnie piosenkę w rytmie kołysanki.



Obudziłam się na wpół przytomnie, kiedy usłyszałam coś lub kogoś w moim pokoju. Kiedy moje oczy nareszcie przestały widzieć zamglenie, widok z przodu mnie wydał. Justin stał przede mną, z szeroko otwartymi oczami, bez koszuli i w spodniach.

- Justin? - zapytałam zmęczonym głosem.

-Shh, wracaj do spania - szepnął.

- Justin! - powiedziałam bardziej świadomie, teraz na pewno byłam pewna, że nie śniłam, był w moim pokoju.  - Co ty tutaj robisz? Jak się tu dostałeś?

- Byłem w domu, gdy myślałem o tym, jak oboje mamy jutro szkołę, więc równie dobrze mogę zostać na noc i cię zabrać. Potrzebujesz podwiezienia, prawda? - zapytał.

- Tak i dziękuję, ale jak się tutaj dostałeś?

- Gee, sam nie wiem, ponieważ ty nie zostawiłaś otwartego okna, odblokowanego czy cokolwiek - zaśmiał się sarkastycznie.

- Oh - wyszeptałam - Nie wiedziałam, że chodzimy to tej samej szkoły. Dlaczego nigdy nie widziałam cię wcześniej?

- Ponieważ rzadko się pojawiam, ale pomyślałem, że jeżeli miałem cię wtedy opuścić, to chcę na prawdę pokazać ci jutro. Plus dyplom jest tuż za rogiem. - powiedział.

- Nie jesteś wydalony? - zapytałam zaskoczona, to mnie przerażało, ktoś niechodzący do szkoły.

- Odrabiałem lekcje codziennie, więc ciągle dostaje szanse w klasach. - Wzruszył ramionami. - Masz coś do jedzenia?

- Tak, chodź, zabiorę cię na dół do kuchni.

Poprowadziłam nas na dół do lodówki, otworzyłam ją szeroko, robiąc Ta da! z moich rąk. Chwycił karton mleka z górnej półki, otworzył je, a następnie wypił... bez kubka.

- Przepraszam! - krzyknęłam, uderzając go w ramię. - Ludzie mieszkający w tym domu piją to mleko.

 
- Przepraszam - powiedział, pocierając ramię.

 Czy on może już opuścić mój dom? Zwróciłam się do dużej miski owoców umieszczonych na środku blaty z granitu. Podniósł czerwone jabłko, odkleił naklejkę i wziął ogromny kęs. Jak wziął drugi kęs, kropla soku jabłkowego poleciała mi na twarz.

- Ew! - zaśmiałam się, ścierając go.

- Nie bądź zła - Justin zrobił krok w moim kierunku. - ja to zrobię - Podniósł dłoń, ocierając trochę kropli soku. Zarumieniłam się do siebie, spojrzałam na ziemię, ukrywając twarz.
Ujął mój podbródek, po czym podniósł głowę do góry, była zmuszona spojrzeć mu w oczy. Wtedy właśnie uległam

Zamknęłam lukę między nami, stanęłam na palcach przyciskając swoje usta do jego. Odstawił jabłko na blacie, oddając pocałunki, dotknął rękami mojej twarzy. Założyłam ręce wokół jego szyi, przysuwając się bardziej do niego, pogłębiając pocałunek. Zdjął ręce z mojej twarzy, umieszczając je na moim tyłku, lekko go ścisnął, przez co z moich ust wydobyło się jęknięcie. Podniósł mnie i położył na blacie, co pozwalało łatwiej się nam całować. 
Mój oddech był nierówny, przebiegłam palcami po jego włosach. Rozłączył nasze usta, a następnie przyłożyła je do mojego karku, ssał, gryzł i pozostawiał małe pocałunki wzdłuż niego. Na pewno zrobił malinkę.

Justin ponownie mnie podniósł, złączając nasze usta, teraz prowadził mnie z kuchni do mojego pokoju. 

Przyglądał mi się na moim łóżku kiedy kontynuowaliśmy. Po kilku minutach skończyło się, ciężko dysząc.

- Um... - odezwałam się.

- Więc... - powiedział.

Oboje się głośno zaśmialiśmy, kiedy wskazał na moją szyję. - Czy ja? 

Rzeczywiście to była malinka, wiedziałam to, kiedy miał zamiar opuścić moją szyję. - Oznaczyłeś mnie - zaśmiałam się.

Justin przyciągnął mnie w ramionach, składając jeden mały pocałunek na malince, przytrzymał swoje usta dwie sekundy 

Wiedział, że nie zamierzam z nim uprawiać seksu, więc spędziliśmy resztę nocy oglądając Kardashianki, przytulaniu, a następnie w końcu zasnęliśmy w swoich ramionach.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
OMG NAJSŁODSZY BYŁ KONIEC, NIE SĄDZICIE? TUSTIN MOMENT JDNJDHFJGFDGHFHFG

23 lipca 2013

♔ Chapter 7 ♔

Brak komentarzy:

TAYLOR'S POV:

Byłam naprawdę zmieszana. Nie wiedziałam co mam myśleć o Justinie. Po pocałunku i kiedy rozmawialiśmy ze sobą podczas oglądania Zmierzchu, wydawał się miłym facetem, który rzeczywiście miał uczucia. Teraz, nawet nie wiem.
Wyszedł z mojego domu, tak szybko jak to możliwe,a  teraz nie odpowiada na moje wiadomości i telefony. Potrzebowałam jechać jutro, a on był moim jedynym rozwiązaniem. Dupek. Gdyby nie zabrał mnie, nic by z tego się nie wydarzyło. Pomyślałam po raz milionowy.



Chodzi o to, że nie należę do ludzi łatwych. I nigdy nie będę. Zawsze jestem silna, jeśli chodzi o takie rzeczy. Z Justinem, który jest ignorantem, małym draniem, nie było w ogóle łatwo. Na początku mógł mi powiedzieć dlaczego uciekł. Ponadto, będzie musiał odebrać swój cholerny telefon...



JUSTIN'S POV:

Pobiegłem z dala od tomu Taylor. Nienawidzę, kiedy ludzie rozmawiają o moich rodzicach, to 'sprowadza' moje złe strony, a także szkodliwe strony. Nie chcę o nich mówić, zwłaszcza nie z Taylor, dlatego wybiegłem z jej domu. 
Kiedy dotarłem, wyciągnąłem swojego iPhone'a, wybrałem aplikacje iMessage i napisałem nową wiadomość do Katie.
Katie nie była nikim ważnym. Używałem jej kiedyś do seksu. Kiedy byłem wściekły, sfrustrowany lub po prostu napalony, dzwoniłem do niej i się pieprzyliśmy. Ona znaczyła dla mnie absolutnie nic.


Ja:
Katie, bądź w moim domu za pięć minut.


Wjechałem na podjazd. Na marginesie, dzieliłem go z moim przyjacielem, Mikiem, skrót od Michela, ale on w Stratford spędzał jedynie wakacje, resztę roku był w Kalifornii. Mike prawdopodobnie tu będzie wkrótce, tylko na miesiąc, dopóki nie skończy szkoły.
Wkrótce po powrocie do domu, ujrzałem czerwonego Volkswagena Katie. Wyglądała prawie pomarańczowa, jej makijaż był grubszy niż śnieg który tutaj spada i jej pulchne usta umazane wiśniową szminką. Miała na sobie różowy przejrzysty top i czarną spódnicę.
W skórzanych butach na obcasach przeszła przez moje drzwi, a sekundy później stała w moim salonie, tam, gdzie tamtej nocy spała Taylor.


Taylor. Była irytująca jak diabli. Była pyskata, bezczelna i zawsze uderzała mnie w ramię, kiedy się odzywałem. Ale była też bardzo piękna, bez makijażu na sobie, inteligentna i posiadała silną wolę. Nie stara się być taka, jak większość dziewczyn, które znam, albo jak Katie, była naprawdę prawdziwą osobą. 

Chciałem jej powiedzieć co się dzieje w moim życiu, ale była bardzo uparta, spieprzyłaby tą sytuację jeszcze bardziej, niż jest obecnie.

- Helloooo! Justin! - Żuła gumę między słowami, wyrywając mnie z moich rozmyśleń. 

- Yeah, co - odezwałem się zirytowany. 

- Powiedziałam - mówiła głupio, przeciągając słowo "powiedziałam" - Dlaczego kazałeś mi przyjść?

- Jesteś na pigułkach, prawda? - zapytałem,unosząc brwi

- Tak, dla...

Nie dając jej dokończyć, chwyciłem w ręce jej twarz i zderzyłem swoje usta z jej. Przeniosła gumę do moich ust, kiedy ją podniosłem, trzymając za tyłek, owinęła swoje nogi wokół mnie. Przeniosłem nas tak, że teraz leżeliśmy na kanapie. 

Jej potrzebujące ręce, znalazły się na dolnej części mojej koszuli, ciągnąc delikatnie mnie, prosiła o zgodę, którą oczywiście jej dałem. To samo zrobiłem z jej koszulą, a kilka sekund później, była zupełnie naga.

Jej usta to nic w porównaniu z ustami Taylor. Pomyślałem, kiedy się całowaliśmy.


Katie wydawała irytujące jęki, które wypełniały mój pokój od pieprzenia się na kanapie, położyłem się na nim nagi, razem z nią. Nie mogłem nic na to poradzić, ale zapach Taylor na moich poduszkach, jednoznacznie dawał oznaki, że spała na nim i chciałbym, aby to właśnie ona była tutaj ze mną.


Późniejszej nocy, kiedy Katie już poszła, usiadłem w kuchni, zajadając jabłko, wyciągnąłem swojego iPhona. Odblokowałem ekran, widząc kilka powiadomień. Dwa nieodebrane połączenia od Taylor i trzy wiadomości. Reszta była od Mike'a i Trevor'a.

Taylor:
Co to kurwa było, Justin? Musimy porozmawiać.

Myślałam, że sens posiadania telefonu to odpowiadanie na wiadomości, jeśli ktoś napisze albo rozmowy! Głupek

Przepraszam za ostatnią wiadomość, zignoruj to. Nieważne, potrzebuję jutro podwózki do szkoły, więc zadzwoń do mnie.


Mike:
Będę w Stratford w ciągu tygodnia lub dwóch. Do zobaczenia.


Trevor:
 Widziałem cię na Tim Hortons z tą suką. Pamiętasz moje słowa? Lepiej pocałuj ją na pożegnanie wkrótce, kochany chłopczyku.
 





21 lipca 2013

♔ Chapter 6 ♔

Brak komentarzy:

Taylor's POV

Moi rodzice? 
Co do cholery oni robili w domu?
Mam na myśli poważnie, moje szczęście, kiedy leżę z chłopakiem w łóżku i nagle zjawiają się oni.
- Musisz się schować - wpadłam w panikę, podnosząc Justina z mojego łóżka i szukając mu doskonałej kryjówki - Pod łóżkiem - pchnęłam go na ziemię, a następnie schowałam pod moje łóżko.
- To, że jestem chłopakiem, nie oznacza, że nie mam uczuć! - krzyknął szepcząc ostatnie słowo, wzięłam koc i naniosłam go na bok, aby ukryć go jeszcze bardziej. 
Dźwięk wysokich obcasów mojej matki, stawał się coraz głośniejszy, co dawało mi znać, że miała otworzyć drzwi od mojej sypialni.
Chwyciłam losowo wybraną książkę z mojego biurka i wskoczyłam na łóżko, starając się wyglądać, jak na co dzień, a ja czytam cały czas.
- Ow! - Ups. Zapomniałam, że Justin był pod spodem mojego łóżka i kiedy wskoczyłam na nie, to prawdopodobnie go uderzyłam.
- Przepraszam, teraz zamknij się - wyszeptałam.
Właśnie w tym samym momencie moja mama otworzyła drzwi.
Spojrzałam górę znad "czytania mojej książki" aby zobaczyć moją mamę, w tym samym ubraniu w którym była w pracy.
Miała na sobie białą bluzkę, która była schowana w czarną, ołówką spódnicę, która spadała na kolana, w czarny, damski garnitur, kurtkę i czarne obcasy.
Włosy miała zaczesane do tyłu i jej idealnie perfekcyjna twarz.
Na jej twarzy widniał elegancki makijaż, był bardzo seksowny.
Moi rodzice byli prawnikami.
Pracowali od piątej rano, prawie do północy, a czasami nawet nie wracali do domu.
Dlatego ja ledwo ich widziałam, to znaczy, niektórzy nastolatkowie budzą się o piątej rano, aby powiedzieć "pa mamo, pa tato, do zobaczenia prawdopodobnie w tym tygodniu, kiedy was nigdy nie ma w domu!?" ja na pewno nie mogłabym tak powiedzieć.
- Hej, kochanie, dziewczyno, co robisz? - zapytała, robiąc sobie przejście w stronę mojego łóżka.
Usiadła na brzegu.
- Oh, nic, po prostu czytam! - skłamałam, podnosząc moją książkę, aby wyglądać chociaż przekonująco.
- Wyglądasz prawie jak przestraszona i bardzo ciężko oddychać, nie sądzę, że to od czytania, kochanie - cholera, moja mama zauważyła.
- Oh, um, nie widzisz, że po prostu wzięłam prysznic? - wskazałam palcem na moje mokre włosy, aby dodać to do swojej historii - A kiedy wychodziłam z pod prysznica, upadłam. Znasz mnie, zawsze byłam kaleką! - śmiałam się niezręcznie - Więc po upadku, wstałam i podeszłam do mojego łóżka, usiadłam i zaczęłam ją czytać, dopóki Wy nie wróciliście.
- Dobra, dobra, wierzę ci. Słuchaj swojego ojca, ja zamierzam wyjechać na kilka dni, jesteśmy w środku procesu, po prostu wróciłam do domu po kilka brakujących dokumentów.
- Oczywiście, że wychodzisz - mruknęłam pod nosem.
- Co? - zapytała, przechylając głowę na bok.
- Nic, tylko, zobaczymy się później - skłamałam.
- Dobrze, kocham cię, Taylor - powiedziała i przesłała mi buziaka, wychodząc przez drzwi.
- Ja też cię kocham, mamo - drzwi zamknęły się, a ja odchyliłam poduszkę z wielkim westchnieniem ulgi.
Ale czekaj, Justin wciąż tutaj był.
Nie wiedziałam co z nim zrobić, teraz po prostu pomyślał, że od tak może dostać się do moich spodni, kiedy tylko będzie chciał.
W zasadzie całe moje ciało, kruszy się na jego dotyk, a teraz Justin myślał, że wygrał.
W tym momencie, Justin wyczołgiwał się z pod mojego łóżka, sapiąc i dysząc, kiedy próbował się z niego wydostać, zachichotałam na wyraz jego twarzy, a on spojrzał na mnie zaparcie.
Krocząc do mojego łóżka, chwyciłam jego rękę, aby pomóc mu wyjść.
Wskoczył na nogi, kiedy był wolny i ruszył w moim kierunku.
- Nie - powiedziałam, naciskając na jego klatkę piersiową, aby go od siebie odepchnąć.
- Co?
- Tylko dlatego, że się całowaliśmy, wcale nie oznacza, że możesz ze mną uprawiać seks, jasne? Ten pocałunek to był wypadek - powiedziałam, unikając z nim kontaktu wzrokowego, gdybym spojrzała w jego piękne, brązowe oczy, byłabym pustą jaskinią.
- Dobrze, dobrze. Po pierwsze, oboje wiemy, że ten pocałunek to nie był wypadek. Spójrz na mnie i powiedz, że nic nie czułaś. Po drugie, kto powiedział, że miałem zamiar spróbować cię zgwałcić?Chciałem zapytać, czy chcesz tu stać czy obejrzymy jakiś film, porozmawiamy i wiesz - miał rację. Ten pocałunek bardzo mi się podobał.
Ale, Justin był dziwakiem, w jednej chwili był dla mnie na prawdę słodki, a później krzyczy na mnie.
- Dobrze - zgodziłam się i podłączyłam mojego laptopa na biurku z płaskim ekranem telewizora, który wisiał naprzeciwko łóżka, więc mogliśmy obejrzeć film.
Oglądałam z głową do dołu, leżąc na kilku poduszkach, które były pod ścianą i przytuliłam się do kocy.
Justin położył się po mojej drugiej stronie i zrobił to samo.
- Co to za film? - zapytał.
- Jak mam ci odpowiedzieć, skoro naciskasz strzałkę co dziesięć sekund?
- Dobrze, że działa - roześmiałam się.
Przycisnęłam strzałkę w dół i liczyliśmy dziesięć sekund, kiedy otworzyliśmy oczy, filmem na ekranie był "Zmierzch".
- O boże, nie - zawołałam - Ten film jest straszny. Za dużo powrotnych dramatów i nie mogę znieść Kristen Stewart.
- Strzałki są przepisami, więc pohamuj swoją opinię - zanucił - A po za tym możemy odtworzyć inny film, albo porozmawiać o tym czy to na pewno dobrze działa.
- Dobrze, więc będziemy oglądać ten film i rozmawiać - prychnęłam.
Przycisnął "play" a dramatyczna piosenka fortepianowa rozbrzmiała.
 Zaczęło być mi gorąco w oczy. Kto przeprowadza się do Forks, Washingtonie ze wszelkich możliwych miejsc i przypadkowo zakochuję się w wampirze. 
Niektóre historie tych dni.
- Tak więc, o co chodziło rodzicom? - zapytał.
- No cóż, kiedyś byliśmy na prawdę blisko. Mówiliśmy sobie wszystko i robiliśmy wszystko razem. Kiedy byłam w siódmej klasie, moi rodzice dostali nową pracę, a że nie mogli z niej zrezygnować, musieliśmy zamieszkać w takim domu jak ten, mam wszystko, czego kiedykolwiek chciałam - zatrzymałam się, kiedy zauważyłam, że Justin ocierał kręgi na moich plecach, pocieszając mnie - Zawsze mieszkałam tutaj w Stratford, ale w małym domku. Teraz próbuję powstrzymać łzy, brakuję mi czasów, kiedy byliśmy blisko siebie. Moi rodzice nadal o mnie dbają, oczywiście, ale myślę, że oni sądzą, że jedyny sposób, aby mnie teraz uszczęśliwić jest kupowanie mi różnych rzeczy, kiedy jedyne czego pragnę, to z powrotem moje życie.
- A co z twoimi rodzicami? - spytałam, spoglądając na niego.
Jego wyraz twarzy natychmiastowo zmienił się w twardy, a jego ręka zatrzymała się na plecach.
- Może powinienem pójść - wstał gwałtownie i ruszył w stronę francuskich drzwi mojego pokoju, prowadzących do pokoju Julii.
- Justin, to już drugi raz, kiedy na los zamykasz się przde mną, możesz mi powiedzieć co się do cholery dzieję - błagałam.
- Porozmawiam z tobą później, napiszę czy coś - wymamrotał. Przerzucił swoją prawą nogę na balkon, a następnie lewą, złapał spód balkonu i przygotował się do skoku w dół,  co zrobił z powodzeniem.
Popędził do swojego samochodu, patrzył na mnie ze zdumieniem na twarzy, dając mi słaby uśmiech, włączył silni i zniknął szybciej niż słońce.
Weszłam do mojego pokoju, bardziej mylącą niż kiedykolwiek w moim życiu.

Spojrzałam na telewizor i uświadomiłam sobie, że Justin i nasza relacja.... Do cholery, to było dokładnie jak Bella i Edward.. Tylko bez wampirzej części.

27 czerwca 2013

♔ Chapter 5 ♔

Brak komentarzy:

Taylor's POV


Szybko zatonęłam w kabinie tak, że Sara i jej przyjaciel nie mogli mnie zobaczyć.
Chwyciłam w pięść czarne jeansy Justina i pociągnęłam go ze mną w dół za mną.
- Co to jest? - syknął.
- Moja najlepsza przyjaciółka. Ona tu jest. Nie widzi mnie za sobą. I szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to, że zbyt wiele osób widzi nas razem, ale nie jej. Ona po prostu może - wychrypiałam szybko.
To całe zdanie jak oszalałe wylalo się z moich ust z trzy sekundowym odstępem.
- No dobrze, nie ma problemu, możemy się po prostu wymknąć - wzruszył ramionami, kiedy próbował wstać.
- Nie! - krzyknęłam. 
Ludzie odwrócili głowy, nawet Sara, ale nie patrzyła. 
Dzięki Bogu - Daj spokój, musimy wkraść się z powrotem, bo pona blokuję przód.
- Która to? - zapytał Justin.
- Ma brązowe włosy z lekkim podkreśleniem na blond, sięgające jej do pleców. Czarny sweter i kremowe leginsy - w tym momencie odwróciła się, jej oczy przebiegły w stronę naszego kierunku.
Pociągnęłam Justina niżej - Musimy iść, teraz.
Chwyciłam dużą rękę Justina i pociągnęłam go od tyłu.
Kiedy tam dotarliśmy, okazało się, że nie było wyjścia.
Utknęliśmy.
Musieliśmy jakoś przemknąć się przez przód. 
Na prawo przez Sarę.
- Dobra, dobra. Nie panikuj. Daj mi swoją bluzę - błagałam go.
- No wiesz, bo ja byłem tym który panikował - powiedział, a w jego głos wyraźnie ociekał sarkazmem. 
Wzruszył ramionami, a jego bluza w kolorze czarno-szarym, została przekazana mnie.
Po raz kolejny poczułam jak niesamowity zapach prześlizgnął się w górę nad moją głową.
Podniosłam kaptur i lekko naciągnęłam sznureczek, tak, że moja twarz była teraz niewidoczna.
- Okay, chodźmy - położyłam rękę na jego ramieniu i pchnęłam go do przodu, rzucają się tym samym na przednie wyjście.
Musimy dostać się do ferrari Justina, bez problemu, tylko musimy nadal zostać niewidoczni dla Sary, lub któregokolwiek z jej przyjaciół.
- Gdzie? - zapytał, kiedy wsiedliśmy do samochodu i zapięliśmy pasy bezpieczeństwa.
- Hmm - wymówiłam głośno - Jedźmy do mojego domu - w końcu zadecydowałam.
Słyszalny był odgłos silnika Tim'a Horton'a.
Wspominał już, że jeździł jak wariat?
Dał krok po kroku i w przeciągu siedmiu minut byliśmy na miejscu.
Justin zatrzymał się na chodniku i wydał niski gwizd - Ładne miejsce.
- Tak, moi rodzice są pracoholikami. Zgaduję, że dbają o mnie, ale ja nie zawszę widze to w ten sposób. Tylko: Duży dom, samotna dziewczyna.
- Możemy to zmienić - mrugnął sugestywnie.
- O nie, lepiej być samotnym, jesteś zboczeńcem - śmiałam się i uderzyłam go w ramię.
Oboje otworzyliśmy drzwi od samochodu, a ja złapałam za paczkę Keysów z mojej torby, podeszłam do zamka i poślizgnęłam się na otworzeniu go.
Kroki moje i Justina odbijały się echem, przez to, że ten duży dom był pusty, poprowadziłam go na górę do mojego pokoju.
Przeszliśmy koniec korytarza, a potem skręciliśmy w lewo, aby wejść do mojego pokoju.
Był duży.
Miał szare ściany, jak pewnego rodzaju przedsiębiorstwo, białe łóżko z dużą ilością kocy i poduszek, dębowy kreden, biurko i własną łazienkę.
- Miałbyś coś przeciwko, gdybym wzięła szybki prysznic? - zapytałam.
- Zależy... Mogę przyjść? - błagał, a jego uśmiech rósł.
- Nie masz co się nastawiać. Nie ma mowy - chwyciłam moją bieliznę z Victoria Secret, jakieś ciuchy z szuflady, ale nadal byłam utrzymywana za jego kapturem.
Ta bluza była wygodna i po raz kolejny bardzo podobał mi się jego zapach


Skończyłam brać szybki prysznic, chciałam po prostu opłukać się jakimś mydłem.
Wyszłam na ogrzewane płytki podłogowe, suszyłam się, założyłam moje ciuchy i związałam moje włosy w kok, zostawiając nadal naturalnie moją twarz.
Kiedy otworzyłam drzwi, Justin siedział na moim biurku i patrzył na ramki ze zdjęciami mojej rodziny, przyjaciół i mnie jako dziecko.
- Byłaś słodka, jako małe dziecko - powiedział niemal szeptem/
Uśmiechnęłam się, ale momentalnie zmarszczyłam brwi, kiedy powiedział bardziej słyszalnie - Co się stało? - uderzyłam ręką, podczas kiedy on prawie leżał na podłodze ze śmiechu - Musisz przestać mnie bić - powiedział, pocierając ramię.
- No cóż, musisz przestać dawać mi powody - odparłam.
- Trafnie - powiedział, kiedy podnosił się z ziemi. 
Spojrzał na mnie robiąc krok do przodu - Wyglądasz pięknie bez makijażu, wiesz o tym? - natknęłam się na tyle i upadłam na łóżko, a on uśmiechnął się do mnie.
- N-nie, ja nie - powiedziałam, starając złapać się oddech.
- Tak ty - był teraz ze mną łóżku, powoli pochylony do przodu.
Czy Justin mnie pocałuję?
Ujął prawą stronę mojego policzka swoją ciepłą dłonią i przeczesał kawałek włosów, które spadły za moje ucho.
Wargi delikatnie się razem złączyły.
Zanim zdążyłam zareagować, on zamknął lukę między nami.
Jego miękkie usta poruszały się idealnie synchronizując z moimi.
Chciałam się wyrwać, ale nie mogłam, on miał jakiś czar na mnie.
Plus, ja nie chciałam.
Cieszyłam się na ten pocałunek, o wiele bardziej niż powinnam.
Powoli okrywał mnie biały, pluszowy koc na moim łóżku, jak ten pocałunek.
Jego język sunął po mojej dolnej wardze prosząc o wejście, które w końcu mu dałam.
Tak jak miałam wciągać powietrze, drzwi zatrzasnęły się, a czyjeś kroki rozbrzamiały po schodach.
Justin i ja kręciliśmy się na moim łóżku z szeroko otwartymi oczami, szerokimi oczami.
Ciężko oddychaliśmy.
- Taylor, jesteśmy w domu - moi rodzice.
_________________________________________________________________
Kochani, to ostatni rozdział przed wakacjami, ponieważ wyjeżdżamy na dwutygodniowe kolonie, jak wrócę to wszystko będzie tak samo :) (o ile znowu nie wyjadę)

19 czerwca 2013

♔ Chapter 4 ♔

Brak komentarzy:


Taylor’s POV
Szybko napisałam wiadomość do mojej mamy i mojego taty.

Me:
Hey mamo i tato! Chciałam tylko powiedzieć, że wszystko jest dobrze. Kiedy w końcu wrócicie do domu? Kocham was i tęsknie.
Pchnęłam drzwi klasy od biologii i ruszyłam w stronę mojego miejsca obok Sary. Pomyślałam, że będzie to laboratoryjna lekcja, ponieważ wszyscy mówili o tym i mieli mikroskopy na stolikach.
- Okay, mów – szepnęła Sara.
Szybko musiałam wymyśleć fałszywą historię. Nie powiem Sarze o Justinie. Była bardzo opiekuńczą przyjaciółką, plus wiedziała wszystko. Być może pomyśli, że to był jakiś porywacz, który zabiera „dziewczyny z alejek”. Och, czekaj.
- Cóż, po tym jak się rozeszłyśmy, poszłam do swojego samochodu.  Kiedy zdałam sobie sprawę, że zgubiłam portfel, więc zostawiłam telefon w samochodzie, a ja wróciłam się by go poszukać. Po około pół godzinnych poszukiwaniach, go nie znalazłam. Wróciłam do samochodu, chciałam do ciebie zadzwonić czy może go nie masz, czy coś, ale mój telefon się rozładował. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, kiedy wróciłam był prysznic, a potem zasnęłam.  Byłam taka zmęczona, że się spóźniłam. 
- Tak… myślę. – odezwała się. Jej głos był spleciony z niepewnością. – Ja po prostu nie widziałam, żebyś go zgubiła. Mogłabym przysiąc, że miałaś go, kiedy wyszłyśmy.
Shit.
- Um, dobrze… to znaczy, daj spokój Sara byłaś pijana.  Gdybym miała swój portfel kiedy wyszłyśmy, to dlaczego nie mam go teraz? – nie okłamałam jej całkowicie. Trevor – ten facet ukradł mi portfel, przed tym za nim spróbował mnie zgwałcić.
- Tak. Myślę, że masz rację – odezwała się. 

Uff. Było blisko. Nienawidzę jej okłamywać, ona zawsze jest szczera ze mną. Ale nie mogłam jej powiedzieć. Przynajmniej nie teraz. I nadal nie wiem co znaczył ten tekst Justina.

4 godziny później…
Nareszcie zadzwonił dzwonek. Cała moja klasa skierowała się do zatłoczonego korytarza. Chciałam po prostu wrócić do domu i coś zjeść.
Wyminęłam irytujące dzieciaki, które stały i rozmawiały z kolegami, nauczycielami, sekretarkami i zadawały dziecinne pytania, a nawet irytujące pary które stały na korytarzu i wymieniały się śliną (mam to na myśli naprawdę, kto tak robi?), wreszcie dotarłam do wyjścia.
Zatrzymałam się, kiedy zobaczyłam, że mam nową wiadomość.

Justin:
Spójrz w górę, kochanie.

Och, nie. Podniosłam wzrok z nad telefonu i spotkałam się twarzą w twarz w Justinem. Dlaczego to dziecko nie może mnie zostawić w spokoju?
- Co ty tutaj robisz? – syknęłam.
- Zapomniałaś, że nie masz swojego samochodu? – zapytał.
Och, racja. Nadepnęłam nogą i głośno jęknęłam. Justin roześmiał się i poprowadził mnie do swojego samochodu.
- Whoa! Chory samochód.
- Kto od cholery może  sobie pozwolić na taką jazdę?
- Może mogę go poprowadzić?
Wtrącił się Justin.
 
- Wszyscy wy mali, skurwysyni, odejdźcie, zanim was zabiję - A tak po za tym, czemu ja go nie lubię.
Ukryłam twarz, kiedy wsiadłam do samochodu.  Nie chcę żeby ludzie widzieli mnie z tym wybrykiem. W szczególności Sara.
- Co ty teraz do cholery robisz? – zapytał, śmiejąc się. Moje włosy zakryły twarz, a bluzkę podciągnęłam bliżej oczu.
- Zabierz mnie stąd i wszystko ci wytłumaczę. Gdzie mnie tak w ogóle zabierasz?
- Na randkę. – uśmiechnął się.
- Ale ja cię nie lubię – odpowiedziałam wprost.
- Oh, ale tak będzie.  – wyśpiewał.
- Nie ważne. – Powiedziałam, odwracając się do okna.
Położyłam ramiona na piersi, nadal siedząc na siedzeniu. Kilak sekund później, poczułam jak mój tyłek i plecy się parzą.
- Ow! Co do cholery?! – krzyknęłam. Justin zaczął się ze mnie śmiać, dotarł do deski rozdzielczej i przekręcił pokrętło ogrzewania z piątki z powrotem na 1.
- Mówiłem ci, że masz gorący tyłek – zaśmiał się.
Minutę później zatrzymaliśmy się na Tim Hortons, gdzie jadłam kilka dni wcześniej.
Rozejrzałam się, by znaleźć mojego czarnego Range Rovera, ale nigdzie nie było widać. Gdzie to do cholery było? Wyszłam z samochodu i poszłam go szukać. Nic.
- Czego szukasz? – zapytał Justin.
- Mojego samochodu. Pamiętasz, kiedy porwałeś mnie? Tak, dobrze odeszłam bez mojego samochodu, a teraz go nie ma. – odezwałam się zirytowana.
- Okay, uspokój się znajdziemy go. Chodźmy coś zjeść, umieram z głodu. – powiedział, łapiąc się za brzuch.

Weszliśmy do Tim Horton i zajęliśmy miejsce w tylnym rogu. Tylko dlatego byliśmy razem, nie znaczy, że nadal nie chce być tak postrzegana. Wielu ludzi z mojej szkoły przychodzi tutaj i Sara.
- Chcesz odpocząć? Wystarczy jak coś zamówisz. – powiedział.
Oboje zamówiliśmy  chicken wraps i czekoladowe milkshake.
Nie zdawałam sobie sprawy, z tego jak głodna byłam, do aż czasu aż spojrzałam na pusty talerz, Justin patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczyma.
- Choleeeeerna dziewczyna – zachichotał. – Zjadłaś w mniej niż trzy minuty!
- Cóż, już wiesz. – zaśmiałam się.
Przestałam się śmiać, kiedy zauważyłam za Justinem Sarę z jej znajomymi z piłki nożnej. – Cholera.