29 listopada 2013

♔ Chapter 29 ♔

Katie's POV


Chciałam się na nich zemścić.
Omal mnie nie zabito, a ona zabrała sobie Justina.
I nie obchodzi mnie, jak musiałabym dotrzeć do osiągnięcia mojego sukcesu. Cokolwiek to będzie, ja to zrobię.
Czas na zegarku wskazywałam dziesiątą czterdzieści pieć rano. Byłam w drodze na spotkanie z moim "przyjacielem" w Tim Hortons, do omówienia niektórych spraw... firma. Musieliśmy zająć się udziałem Justina i Taylor.
Kiedy dotarłam do znaku stop, wyciągnęłam mój telefon i ujrzałam ikonkę nowej wiadomości tekstowej na ekranie telefonu.

Jestem w drodze. Będę na miejscu w ciągu kilku minut.

Uśmiechnęłam się do ekranu w moim pustym cabrio. Położyłam telefon na kolanach i od nowa zaczęłam jazdę, znajdowałam się tylko dwie minuty od kawiarni.
Dźgnęłam przycisk na moim iPhone, dzięki czemu zablokowałam ekran. Czas który teraz wskazywał to jedenasta rano.

Powiedziała, że jest już prawie tutaj, ale było za późno.
Zaczęłam bębnić moimi wypielęgnowanymi, czerwonymi paznokciami kiedy usiadłam przy stole i położyłam moją prawą nogę na lewej. Ludzie siedzieli wokół mnie, mogłam sobie wyobrazić, jak rozmawiają ze sobą i mówią jakie "ekscytujące" jest ich życie. Ale był też jeden głos, który wyróżniał się od wszystkich.
Odwróciłam głowę lewo, a potem na prawo, siedząc w środku Tim Hortons. Wtedy dostrzegłam ich. Mam mu o tym powiedzieć?
To był Justin, siedział obok Taylor Coleman. Wiedziałam dokładnie, kim jest, ale ona nie wiedziała, że to zrobiłam.
Zastanawiałam się przez chwilę, czy nie powinnam podejść. Z jednej strony, był plan, a to byłoby dla nich wielkim zaskoczeniem.  Cóż, to nie było nawet zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że ta dwójka małych skurwieli nie wiedziała o tym gównie.
To będzie zabawne. Dlaczego nie? - pomyślałam.
Wstałam i wykładziłam swoją koszulę, wycofałam ją lekko na ramiona i ruszyłam do nich.
- Justin? O mój Boże, kochanie co ty tu robisz? - udawałam zaskoczoną.
Zarówno Taylor jak i Justin spojrzeli na siebie, a potem ich wzrok przeniósł się na mnie. Wyraz ich twarzy był bezcenny.
- Boże, czego ty kurwa chcesz? - jęknął, ukazując odrobinę długości swojej szyi, kiedy do mnie mówił.
- Jezu, ja tylko powiedziałam cześć. - broniłam się, cofając o krok, ale potem uśmiechnęłam się i podeszłam do nich ponownie. Nie będzie tak łatwo.
- Hej - powiedziałam, chwytając Justina za boki twarzy i zmuszając go, aby spojrzał mi w oczy. - Nadal do mnie nie zadzwoniłeś. - mrugnęłam do niego.
- To jest to. - warknął prze zaciśniete zęby, kładąc swoje dłonie płasko na stole i spojrzał w górę. Jednak zanim zdążył spróbować mnie skrzywdzić, Taylor złapała go za nadgarstek i pociągnęła do z powrotem na dół. Zanim cokolwiek zrobił.
- Justin, bądź miły. - mruknęła pod nosem.
- Bądź miły? - zadrwił, śmiejąc się
Spojrzała na niego, a potem na mnie. - Katie, chcesz się do nas dosiąść? - Ha, siedzieć z tobą? Obie spojrzałyśmy na Justina, aby zobaczyć zmarszczki na jego twarzy, a jego usta były szeroko otwarte ze zdziwienia.
Udawałam dąsy. - Mmm, nie dzięki, powinnam wrócić na swoje miejsce, czekam na przyjaciela. - posłałam im kolejny fałszywy uśmiech - Miło było cię spotkać Justin i... - urwałam.
- Taylor. - dokończyła za mnie, chociaż dokładnie wiedziałam kim była ta suka.
- Ach, więc jesteś Taylor. Widziałam cię z nim. - udałam, położyłam mój palec na brodzie i sztucznie zaczęłam ją pocierać.
- Być może w szpitalu? - zapytała.
- Nie. Nie oto chodzi. Oh! - rzuciłam i palcem wskazałam na Taylor. - Safeway!
- O tak! - przypomniała sobie.
Przez kilka sekund nastała grobowa cisza i zdałam sobie sprawę, że czekała na odpowiedzieć.
- Cóż, ja naprawdę powinnam wrócić do swojego stolika, do zobaczenia - uśmiechnęłam się do nich i prosto falą odwróciłam się przed siebie.
Słyszałem jak Justin i Taylor po cichu się kłócili.
- Psycholka. - mruknął pod nosem. - Dlaczego spytałaś ją czy usiądzie z nami? Nienawidzimy jej. - podkreślił.
- Nie nienawidzę nikogo Wydaję się być... miła. - stwierdziła. Ona myśli, że jestem miła? Idealnie.
- Tak, miła szalona suka. - wymamrotał. - Powinniśmy wyjść, nie chcę być nigdzie w pobliżu niej.
Usiadłam i przyglądałam się im kątem oka, kiedy wstali. Dłonie mieli złączone i wyszli razem przez drzwi.
Spojrzałam przez okno, przyglądałam się jak wchodzili do samochodu Justina i wyjechali z parkingu. Jakie to słodkie, pomyślałam.
- Przykro mi, że jestem tak późno.
- Dlaczego tak późno? - zapytałam, obracając swój telefon w palcach, spojrzałam na nią, kiedy usiadła naprzeciwko mnie.
- Halo? Czy zapomniałaś, dlaczego to robimy? Czy zapomniałaś dlaczego się zakradliśmy? Taylor nie może mnie zobaczyć. Widziałam ich przez okno i czekałam, aż wyjdą. - przypomniała mi, chwyciła kosmyk swoich brązowych włosów i przerzuciła je na jej lewe ramię. - A tak przy okazji, dlaczego mi o nich mówisz?
Machnęłam ręką lekceważąco. - Nic, nie ważne. Tak dla zabawy. To ironicznie, że zna nasz plan, tym czasie Taylor uznała, że jestem.. Cytuję: miła. - wydałam z siebie małe parsknięcie
Roześmiała się. - Jeżeli tak mówisz - urwała.
- Dobrze jest, jesteś pewna, że możemy zrobić to wszystko? To będzie bardzo intensywne.. I będziesz musiała się tego dokonać. Nie ma odwrotu, kiedy już to zaczniemy, więc? - spytałam, unosząc brwi.
- Tak, jestem tego pewna. Po prostu mi powiedz, co mam robić, a ja to zrobię. Cokolwiek. Cokolwiek kurwa zechcesz. - zapewniła, pisząc coś na swoim iPhone, a następnie wślizgnęła go do tylnej kieszeni.
- Fantastycznie! - uśmiechnęłam się do niej. - Przyjemnie jest robić z tobą interesy, Saro.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko. - Podobnie.

8 komentarzy:

  1. Uuu...zaczyna się 'zabawa' ;)
    Czekam nn ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. no to się zacznie...

    OdpowiedzUsuń
  3. coś tu nie gra ,czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham to i czekam na nn! ILY ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, czekam nn <33 Przepraszam za spam, ale chciałabym cię zaprosić na moje opowiadanie :) Narazie jest tylko prolog, ale już dzisiaj prawdopodobnie dodam 1 rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://fanfaction-theroleswerereversedbaby.blogspot.com/ i link :D

      Usuń