Spojrzałam w lustrze na siebie, podczas gdy szczotkowałam
zęby.
Był czwartkowy poranek, więc pozostały jeszcze tylko trzy
dni do moich wiosennych ferii.
- Hej, skończyłaś już? - spytał Justin, wystawiając głowę za
drzwi. Kiedy zobaczył, że myłam jedynie zęby, otworzył szerzej drzwi i wszedł,
opierając się o chłodny marmurowy blat.
Schowałam swoje włosy, tak, by zabrać je z mojej twarzy,
pochyliłam się nad zlewem i wyplułam.
- Nie rozumiem dlaczego pytasz mnie czy skończyłam.
Widziałeś mnie nago. - Wzruszyłam ramionami, przechodząc obok Justina.
On jednak, chwycił mnie za rękę i pociągnął mnie w swoje
ramiona.
- Daj mi całusa, masz świeży oddech. - Zaśmiał się przy
moich ustach.
- Justin! - zapiszczałam, próbując się wiercić. - Chodźmy na
śniadanie, okay? - powiedziałam ostatecznie dając mu szybkiego buziaka.
Frontowe drzwi trzasnęły, co spowodowało, że odskoczyłam z
dala od niego.
- Kto to był? - wyszeptałam.
- Nie mam kurwa pojęcia, stoję tuż obok ciebie. - Roześmiał
się.
- Poważnie, zamknij się - powiedziałam, uderzając jego ramię
i idąc do swojego pokoju, a następnie zerkając przez drzwi.
- Mama? - zawołałam, zgadując kto był w domu.
- Cześć, kochanie. - Uśmiechnął się ojciec, wchodząc po
schodach.
- Cholera - mruknęłam pod nosem. - Hej tato, możesz dać mi
chwilę? Ubiorę się.
- Jasne, pączku.
Trzaskając drzwiami, tak szybko jak tylko mogłam, moje ciało
załamało się przed nim, oddychałam
ciężko. Rozszerzyłam oczy.
- Justin - szepczę krzycząc.
Wyszedł z łazienki, mając na sobie zdarte jeansy.
- Tak? - zapytał.
- Moi rodzice są w domu – panikowałam.
- Ugh, nie po raz kolejny - powiedział, upadając na kolana i
docierając na ziemię.
- Co ty robisz? Musisz się dostać pod-
- Tak, tak, to jest właśnie to co robię. - Westchnął,
przewracając się kilka razy, za nim zniknął pod łóżkiem.
Chwyciłam przypadkowy z bliska top i narzuciłam go, jak
również parę różowych szortów od piżamy.
Usłyszałam dwa miękkie uderzenia, zanim drzwi otworzyły się powoli,
ukazując moją mamę.
- Cześć, kochanie. - Uśmiechnęła się, podchodząc do mnie z
wyciągniętymi ramionami. Wpadłam w
jej uścisk, nie byłam w stanie zapamiętać,
kiedy ostatni raz, czułam jej cienkie, wątłe ramiona owijające się wokół mnie.
- Tęskniłam za tobą. - Westchnęłam w jej włosy, wdychając
jej zapach.
- Ja też tęskniłam. - Odetchnęła, trzymając mnie na
wyciągniecie ręki. - Zejdź na dół, twój tata i ja kupiliśmy jakieś wafle. -
Położyła rękę na moim ramieniu i poklepała je raz jeszcze, za nim zwróciła się
do drzwi.
Zerknęłam z sypialni, by mieć pewność, że moja mama i tata
byli na dole, usiadłam na ziemi i podniosłam pościel, więc mogłam zobaczyć
Justina.
- Przepraszam... Kupili mi śniadanie i nie wiedziałam ich
jakiś czas. Zadzwonię do ciebie później?
Uśmiechnął się smutno i pokiwał głową. - Śmiało, jest w
porządku. Spróbuj i mnie dostosować w rozmowie? Ułatwi im to.
Skinęłam głową i użyczyłam mu ręki, którą chwycił, by wyjść
spod łóżka.
Stanął na nogi i objął mnie, mocno przytulając i całują w
czoło przed odejściem, a potem zniknął za drzwiami balkonowymi.
- Taylor! - krzyknęli z dołu rodzice.
- Idę - odpowiedziałam, kołysząc swoje otwarte drzwi i
zbiegłam na dół po schodach. Siedzieli w jadalni przy naszym okrągłym stole,
położonym między salonem, a kuchnią.
Pomieszczenie pachniało niesamowicie. Ogromny stos wafelków
leżał na każdym talerzu, na środku stołu było kilka miseczek z bitą śmietaną,
jagodami, syropem, a także talerz pokryty bekonem.
- To wygląda cholernie wspaniale. - Śliniłam się, niechlujnie
siadając.
- Hej. Język. - Przypomniała surowo mama, ale rozluźniła się
i roześmiała, gdy tylko spostrzegła moją twarz w bitej śmietanie.
- Myślę, że potrzebujesz tego. - Zaśmiał się ojciec, podając
mi papierową serwetkę.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się. - Jak było w pracy?
Mama machnęła ręką przed jej twarzą. - Oh skarbie, praca to
praca. To jest nudne.
- Tak i czasochłonne. Nigdy nie ma was w domu - splunęłam.
- Tak i chcielibyśmy to zmienić, jeśli możemy. Teraz, jak
się masz? - Spytała się, odwracając do rozmowy wkoło.
Wzięłam duży oddech i westchnęłam. - W porządku. Wiesz, jest
już prawie koniec szkoły średniej i nie mam nic do robienia. Przede wszystkim
zostaję w domu i wychodzę z Sarą - skłamałam.
- Co u Sary? - spytała mama, jej twarz się rozpromieniła z
wielkim uśmiechem. Kochała Sarę. Od pierwszego dnia, kiedy przyprowadziłam ją
do domu na "dzień zabaw" w szkole podstawowej, moja mama w zasadzie
uważała ją za drugą córkę.
- Dobrze! - Uśmiechnęłam się. - Aktualnie ma chłopaka.
- Naprawdę? moja mama zapiszczała z podekscytowania.
Byłam trochę zaskoczona jej entuzjazmem. Jeśli była
uszczęśliwiona Sarą... ktora nie jest nawet jej dzieckiem, to jak zareaguje na
mnie i Justina.
- Taylor? - zapytał ojciec.
- Przepraszam, tak?
- Twoja mama zadała ci pytanie - oświadczył, kładąc ręce na
stole.
Spojrzałam na nią, czekając na pytanie ponownie. Chyba muszą
się cofnąć.
- Powiedziałam... - Zaczęła. - Czy poznałaś już tego
chłopaka? Jest ładny? Jest zabawny? Jak on wygląda? Oh, jest słodki? Nie mogę
się doczekać, aby go poznać!
- Mamo, zwolnij. I tak, jest nas dwie. Nie spotkałam go
jeszcze. Widocznie jest on "zbyt nieśmiały".
Nie wiem. - Wzruszyłam
ramionami.
- Oh. - Zrobiła minę. - Cóż, kiedy ty znajdziesz chłopaka?
- Właściwie... ja... - zaczęłam, mój drżał, ale przerwano
mi.
Mojej mamie zadzwonił telefon.
- Oh. wybacz muszę odebrać - powiedziała, trzymając palec i
odeszła od stołu. Minutę później się pojawiła. - Jesteśmy potrzebni w biurze,
kochanie - odezwała się do mojego taty.
- Czy wy kurwa żartujecie - szepnęłam do siebie,
przewracając zirytowana oczami.
- Przykro mi, kochanie. Ale to było miłe! Powinniśmy to
robić częściej - rzekł mój ojciec, łapiąc kurtkę i klucze.
- No tak, może powinniście byś w domu częściej! -
Krzyknęłam, kiedy drzwi się zatrzasnęły, oboje stali na ścieżce, przyśpieszając
w kroku.
Rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu i bałaganie, który
został na stole i który musiałam posprzątać.
Typowe. Śmiałam się z własnej głupoty. Jak mogłam uwierzyć,
że moi rodzice rzeczywiście będą mieć dla mnie czas? Nigdy go nie mieli. Myślę,
że będę musiała się po prostu do tego przyzwyczaić.
Wzdychając, wyciągnęłam swój telefon i napisałam do Sary.
Była moją najlepszą przyjaciółką. Zawsze będzie tu dla mnie, w przeciwieństwie
do moich rodziców. Miała wszystko, co naprawdę ja chciałabym mieć, oprócz
Justina oczywiście. Wiedziałam, że nigdy mnie nie zostawi. Wiedziałam, że zawsze
mogę na nią liczyć.
rodzice Taylor są straszni...
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuń<3333333
OdpowiedzUsuń