Justin's POV
Obudziłem się w tej samej poczekalni. Taylor spała na kolanach, a chłopcy siedzieli ze mną na jednej kanapie, wszyscy spali.Pielęgniarka która siedziała przy biurku, w pokoju, wzdrygnęłam się kiedy mnie zobaczyła, chwicila kawałek papieru, gwałtownie za koniec.
- Pan Bieber? Jesteś tutaj z: Katie Walker? - wyszeptała, upewniając się, że nie obudziła pozostałych.
Skinąłem głową i wstałem z Taylor delikatnie w moich ramionach, delikatnie położyłem ją na fotelu.
- Jak ona się czuję? - zapytałem.
- Krew przeszła zaskakująco dobrze. Katie właśnie się obudziła, ona żyję. I pytała o ciebie - powiedziała, wskazując na numer pokoju, napisanego na kartce papieru, a następnie "oplotła mnie" i poszła w kierunku swojego pokoju.
Westchnąłem ciężko, kiedy zdałem sobie sprawę, że pielęgniarka ponownie zajęła miejsce przy swoim biurku. Ostatnią rzeczą, jakiej chciałem dla Katie, to żeby żyła, cholerna szczerość. Nienawidziłem tej suki i chciałem, żeby była martwa. Ona spowodowała mi tyle cholernych problemów i po dzisiejszym myślałem, że zniknie na dobre.
Co się stanie teraz? Była pieprzoną larwą, też. Każdego dnia pisze do mnie, prosząc o odpowiedź, o poznanie jej, lub seks, nawet jakby kurwa była zamężna. Była psychopatyczną dziwką.
Ponownie westchnąłem, odwróciłem się w kierunku pielęgniarki, a ona wskazała na drzwi. Zatrzymałem się przed nimi, zastanawiając się czy mam po prostu wejść i odłączyć te wszystkie chujostwa czy zostawić ją przy życiu... w taki czy taki sposób nikt się nie dowie, że to ja.
Zaśmiałem się do siebie. Ten pomysł był straszny i kończył się powrotem do więzienia.
Złapałem za klamkę od jej pokoju i przygotowywałem się na to, co było dalej. Nie miałem pojęcia, co będzie dalej pomiędzy mną a Katie.
Otworzone drzwi zaskrzypiały, a ja powoli wszedłem do jej pokoju.
- Justin - wychrypiała.
- Cześć Katie - odezwałem się surowo. Nie chciałem tutaj zostać i ucinać sobie z nią pogawędkę, miałem lepsze rzeczy do roboty.
- Chodź tu, prosze - błagała.
Patrzyłem na nia przez chwilę, zastanawiając się czy po prostu nie spierdolić z tej sali, to znaczy, to było tak, że ona nawet i tak by do mnie przybiegła.
Po minucie patrzenia w jej oczy. Osunąłem się ramionami w porażce i przybliżyłem się do łózka.
- Czego chcesz? - rzuciłem, po prostu chciałem z tym skończyć.
- Ciebie. Zrobić to jeszcze raz. Zawsze tak będzie - wyszeptała.
- Oh, nie - splunąłem, odwracając się na pięcie do pozycji wyjściowej.
- Justin, proszę! - płakała.
- Poważnie Katie, co? Jeśli nie zauważyłeś mówiłem o niej w samochodzie. To jest coś w rodzaju tego co ty widzisz we mnie. Nie potrzebuję już seksu z tobą - powiedziałem chwytając drzwi.
- Poczekaj! To wszystko co kiedyś dla ciebie było?! Zabawa Seksulana?
- O mój boże, panie daj jej ten pieprzony mózg - westchnąłem, uderzając ręką w czoło i zatrzaskując drzwi, wyszedłem, ignorując jej słaby głos, proszący mnie, abym wrócił. Miałem Taylor, ja nie patrzyłem wstecz.
Skręciłem w róg korytarza, co z powrotem prowadziło do poczekalni, każdy był na jawie. Taylor stała, siedziała na krześle i rozciągała się.
Wkradłem się za nią owinąłem ramiona wokół jej talii, schowałem głowę w zagłębieniu jej szyi i zacząłem załować ją za uchem, a następnie wzdłuż szczęki. Skoczyła i zachichotała, owijając swoje ramiona wokół mojej szyi, ukazując uśmiech, który tak bardzo pokochałem.
- Hej - uśmiechnęła się radośnie.
- Hej - odpowiedziałem, dociskając swoje czoło do jej.
- Jak z Katie? - spytała, zamykając lukę między nami.
- Dobrze... Niestety - przewróciłem oczami.
- Justin - dyszała, klepiąc mnie w ramię - A tak poważnie, to co z nią jest?
- Tak jak mówiłem, w porządku. I tak jak również powiedziałem, pragnę, aby ona nie żyła. Ta suka zamieniła moje życie w piekło - zatrzymałem się na chwilę przed przejściem - Powiedziała mi, że wciąż mnie kocha - mój głos zniżył się do szeptu.
- Ona nie wie o nas? - zapytała, splatając razem nasze dłonie.
- Wie, ale jest zbyt głupia, aby to zrozumieć - parsknąłem.
Taylor zaśmiała się, a potem pociągnęła mnie w kąt pokoju.
- Co jest? - zapytałem.
- Trevor - zaczęła, czułem jak zaczynała się trząść pod moim dotykiem.
- Hej, nie martw się. On nie żyję - powiedziałem, zamykając ją w uścisku.
- Jak? - wymamrotała w moją pierś
- Nie musisz wiedzieć.
- Tak Justin, muszę - walczyła.
- Wszystko co mam do powiedzenia w tej sprawie, to nie będzie nam przeszkadzał, w porządku? Możemy po prostu zostawić ten temat? - splunąłem.
Taylor's POV
Justin nie mówił mi kurwa wszystkiego. Myślę, że zasłużyłam, aby się dowiedzieć czy Trevor nadal po mnie przyjdzie, po tym, co się stało z Katie.Chwyciłam go za ramię i pociągnęłam do pobliskiej szafki.
- Co jest? - zapytał, przesuwając dłonią do włącznika światła.
- Przysięgam na Boga, jeśli nie powiesz mi co się dzieję, ja odwracam się i nigdy więcej nie zobaczysz mnie ponownie. - powiedziałam, stukając palcem w jego pierś i popychając go do tyłu,
- Dobrze, tylko przestań mnie szturchać - powiedział, podnosząc ręce w górę w geście poddania.
Cofnęłam się o krok robią mu miejsca. Złapał mnie za rękę i ścisnął ją, pozwalając iść dalej.
- Wczoraj Mike, Chaz, Ryan i ja poszliśmy do magazynu Trevora. Mike i ja wzięliśmy przednie wejście i zabiliśmy trzech z nich siedzących w salonie, a potem pobiegliśmy na górę, aby znaleźć Katie, która była przywiązana łańcuchami do łózka. Była zupełnie naga, pobita i zabijana najbardziej bolesną śmiercią. Kiedy zobaczyli nas w Tim Hortons miałaś na mnie swoją bluzę, więc pomyślał, że chodzi o Katie. Dlatego ona jest tutaj, a nie ty. W każdym razie reszta chłopaków pobiegła na górę, Ryan i Chaz wzięli Katie do samochodu, Mike i ja zatrzymaliśmy się w pokoju, chwyciłem nóż z ręki Trevora i wbiłem mu go w brzuch, podpalając jego magazyn.
Ciężko oddychałam i odsunęłam się, odwracając się do niego plecami.
- Taylor, co się stało? - spytał, zupełnie nieświadomy.
- Żartujesz Justin? Co się stało? Zabija mnie fakt, że mój chłopak zabił niewinnych ludzi. - Płakałam.
- Oni nie byli niewinni. Szukali ciebie - powiedział, sięgając do mojej strony ponownie. Niechętnie złapałam go za rękę, a on obrócił mnie do siebie ponownie, przyciągając do siebie.
- On, umarł. Co jest bardziej niepokojące?
Skinął głową - Trevor nie żyję. Obiecuję.
_________________________________________________________________________________
Follownijcie na twitterze roleplayerów
Taylor Coleman
Justin Bieber
Świetnie tłumaczysz :*
OdpowiedzUsuń@you_like_me_
Boskie :)
OdpowiedzUsuńcudowne! czekam nn! ily x
OdpowiedzUsuńohhhhh to jest swietne! j.
OdpowiedzUsuńKurdee szkoda że go nie zabił znowu pewnie porwie Taylor
OdpowiedzUsuńKooochaam<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam *___*
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ; *
OdpowiedzUsuńChce już następny <3
OdpowiedzUsuńdupa
OdpowiedzUsuń