6 września 2013

♔ Chapter 18 ♔

 Kochani moglibyście zostawić chociaż jeden komentarz "czytam" czy coś, chciałybyśmy sprawdzić ile osób czyta nasze tłumaczenie i czy jest dalej sens w kontynuacji. Po za tym sprawi nam to wielka przyjemność :)


TAYLOR'S POV:

Cofnęłam się do tyłu, kiedy Justin wypowiedział jego imię.

- Czy... czy szukał mnie? - szepnęłam.

- Nie - odezwał się Justin, spuszczając głowę, temat oczywiście niepokojący go.

- Co zrobił Katie? - zapytałam.

- Była przywiązana do łóżka, naga i pobita, gdy ją znaleźliśmy. - pokręcił otępiale głową, najprawdopodobniej starając się uzyskać obraz z zewnątrz 

Myślałam o tym, też. Jak blisko mnie był na łóżku


FLASHBACK

Wyszłam z klubu, tylko się "wyrwałam" w alejkę przez tego samego faceta, który ocierał się o mnie wcześniej. Jego uścisk na moim ramieniu był silny, przesyłał ból mimo to. Zabrał wszystkie pieniądze z mojego portfela, kiedy jego ręka podróżowała do mojej szyi, chwytając ją brutalnie, groził mi.

- Czego chcesz ode mnie? - płakałam, ale nikogo nie było w pobliżu.



- Ciebie - mrugnął, jego wolna ręka poruszała się na pasku od moich spodni.


- Pomocy! Niech ktoś mi pomoże! - Krzyczałam, wijąc się niespokojnie pod jego dotykiem.

Chwycił mnie mocniej za szyję, gdy nagle rozległ się głos za nim.

- Zostaw ją, Trevor.

---------------------------------------------------------------------------------------------------


Samochód osiągnął ponad 115 mil na godzinę.


- Kim jesteś? – zapytałam, prawdopodobnie po raz setny.


- Po prostu, zamknij się już, suko. - Splunął w moim kierunku.


- Właśnie zostałam porwana przez jakiegoś nieznajomego, aka, ciebie. Nawet nie znam twojego imienia. Myślę, że przynajmniej na to zasługuję, nie sądzisz? – odparłam.


- Nazywam się Justin. Justin Bieber. Szczęśliwa teraz… erm… jakie jest twoje imię? – zapytał Justin.


- Niewiarygodne. Porwałeś mnie, nawet nie znając mojego imienia. Jestem Taylor i byłabym wdzięczna gdybyś powiedział mi, gdzie kurwa jedziemy. – byłam zła.


- Właściwie tylko ochroniłem twoją dupę, co mówią o, że możesz ją uratować dzisiaj wieczorem. Później mi podziękujesz, Taylor.- uśmiechnął się.


- Nie ważne. Jesteś pieprzonym zboczeńcem. – splunęłam zdegustowana.


- Zboczeńcem, który jest gorący. Ty sama nie jesteś zła. - Mrugnął.

Poczułam jak silne ramiona Justina pociągnęły do mnie do uścisku, zdałam sobie sprawę, że płaczę. Krzyczałam, właściwie.

- Hej, hej, jest dobrze. -  Pocieszał, głaszcząc tył mojej głowy.

- Powinniśmy pojechać do szpitala, Justin... zobaczyć czy z nią wszystko w porządku. - Pociągnęłam nosem.

-
Płakałam na jego ramieniu, smarki i łzy barwiły jego koszulę.

Moje dłonie były splecione razem za jego plecami, trzymałam go blisko.  Justin przeniósł dłonie na moją twarz, delikatnie przechylił ją w dół w swoich wielkich rękach.

- Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. Nigdy - powiedział całując mnie delikatnie w nos i za pomocą kciuka starł łzę z mojego policzka.

Ponownie przyciągnął mnie bliżej, opierając swój podbródek na mojej głowie.

Staliśmy tak jakby wydawało się to wiecznością, przestałam płakać, a zegar wybił północ.

Cofnęłam się ciężko wdychając, mój oddech uwiązł z moim gardle, od nadmiernego płakania.

Oczy Justina otworzyły się szeroko, a usta lekko otwarły.

- Krew - wyjąkał powoli.

Popatrzyłam w dół i rzeczywiście, moja biała koszulka była pokryta krwią.

- Nawet nie krwawię - spanikowałam. - Justin, zdejmij swoją kurtkę!

Zdjął swoją kurtkę i szybko spojrzał w dół. Jego koszulka też była czerwona.

- Justin! - Krzyknęłam, szukając źródła.

- Nie martw się - powiedział. - to tylko Katie.

Skinął głową i odwrócił się do drzwi, chwycił mnie za rękę i pociągnął mnie wraz z nim.  

- Jestem podekscytowany tym, że poznasz chłopaków - uśmiechnął się, kiedy siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do szpitala.

- Chłopaków? - zapytałam.

- Musisz po prostu poczekać i zobaczysz - wyśpiewał.

Zirytowałam się porażką, skrzyżowałam ręce na piersi, opadając w dół na swoim miejscu. 

Zaparkowaliśmy pod szpitalem, weszliśmy do windy i skierowaliśmy się na trzecie piętro. W poczekalni siedziało trzech facetów, wszyscy posiniaczeni, atrakcyjni i ogromni. 

Justin podszedł do nich i odchrząknął, czekając aż go zauważą. Wszystkie trzy głowy poderwały się zaalarmowane. 

Chaz, Ryan, Mike, to jest Taylor. - uśmiechnął się, wskazując na wszystkich chłopaków, a potem przyciągnął mnie do swojego boku.

- Hey, miło was poznać. - odezwałam się, wyciągając do nich rękę. 

- Nie, nie, nie. My nie potrząsamy - powiedzieli. - My przytulamy! - krzyknęli, ciągnąc mnie do grupowego uścisku. 

Zaśmiałam się, kiedy wszyscy oderwali się.

- Justin, człowieku jesteś pod pantoflem - zaśmiał się Chaz, dając kuksańca Justinowi w ramię.

- Tak, stary, więc kim dla siebie jesteście? Chłopakiem i dziewczyną? - Natychmiast zesztywniałam, czułam, że Justin tak samo. Nie rozmawialiśmy o tym kim dla siebie jesteśmy.

Spojrzałam w górę, widząc uśmiechniętego Justina, więc odwzajemniłam uśmiech.

- Yeah, yeah jesteśmy. - powiedział, ciągnąc mnie do szybkiego pocałunku.


____________________________________________________

I co sądzicie? Justin i Taylor są nareszcie razem, czekaliście na ten moment?

Follownijcie na twitterze polskich role-playerów Justina Taylor :)



12 komentarzy: