18 października 2013

♔ Chapter 24 ♔

JUSTIN'S POV:

Podobało mi się, kiedy moje życie takie było.
To byłem ja. Justin Bieber - jeden normalny. Nie zamknij ryj, bo cię zabije z mojego pistoletu. 

Zamykając drzwi za sobą, Taylor weszła do mojego pokoju. I nie, nie do seksu, to kontynuowania zwyczajnej nocy. 

- Jaki film chcesz obejrzeć? - spytałem ją, podchodząc do szafy i wyciągając pudełko pełne DVD.

- Każdy z nich jest w porządku, naprawdę - Wzruszyła ramionami, pokonując drogę do mojej szafy i wyciągając jakąś bluzę.

Odwróciłem się by móc na nią spojrzeć, oglądałem jak zdejmuje dżinsy, ukazując jej niesamowite ciało.

Jej nogi były długie, a opalony tyłek cholernie gorący. Z powrotem złapała bluzę i wsunęła ją na siebie, zakrywając jej ciało po raz kolejny.

Szedłem za nią, ciągnąc jej ciało od tyłu.

- Cholera, kochanie - szepnąłem do jej ucha. - - Czy wiesz jak bardzo trudne jest dla mnie, by moje ręce trzymały się z dala od twojego ciała?

Wszystko co zrobiła to chichot, powodując u mnie uśmiech.

- Na prawdę jesteśmy teraz parą? - uśmiechnąłem się.

- Co para? - zapytała.

- Wiesz, teraz po prostu podchodzisz do moich szuflad, bez pytania pożyczasz ciuchy, bo wiesz, że powiem tak. - uśmiechnąłem się, owijając ramiona wokół jej ramion.

- Cokolwiek - powiedziała, jej policzek stawały się czerwone - po prostu obejrzyjmy film.

- Dobrze, jak chcesz, księżniczko. - Powiedziałem kołysząc jej nogami nad ziemią i przerzuciłem ją na swoim ramieniu, idąc do łóżka

- Puść mnie! - Zachichotała, kopiąc nogami w powietrzu, choć nie robiło to nic.

- Tak jak mówisz, księżniczko - powtórzyłem jeszcze raz, tym razem rzucając ją na łóżku, a następnie skacząc nad nią.

- Ugh, to nie fair, jesteś silniejszy - Zwróciła uwagę, zabierając rękę spod moich bicepsów.

- Wiesz, że muszę być w formie - mruknąłem, zginając rękę dla niej.

Zszedłem z niej do pozycji siedzącej.

- Zapomniałeś o czymś? - uśmiechnęła się Taylor?

- Cholera - powiedziałem, uderzając moją rękę w czoło. - Zapomniałem wsadzić film.

- Mhmm - skinęła.

Podszedłem do telewizora i włączyłem odtwarzacz DVD, chwytając pilot, wszedłem z powrotem do łóżku, wróciłem do mojej pozycji.

- Jaki film oglądamy? - zastanowiła się.

- Księżyc w Nowiu - wymamrotałem cicho.

- Co to było? - prosiła.
 
- Powiedziałem Księżyc w Nowiu.

- Nie! - zawołała. - Justin dlaczego, już oglądałam pierwsze gówno.

- Tak, ale kochanie, to jest gdzie jest nasz związek , rozkwita! - mówiłem z fałszywym dziewczyńskim głosem.

- Dobrze - Roześmiała się, siadając i opierając głowę na moim ramieniu, kiedy chwyciłem pilota i włączyłem "play".

Podobnie jak w pierwszym filmie, drastyczna muzyka wypełniała pokój i Bella zaczęła opowiadać, historia się zaczyna.

- Mam nadzieję, że wiesz, że naprawdę cię lubię - przypadkowo zabrała głos, poruszając głową w górę, by móc spojrzeć na mnie.

- Tak? - zastanowiłem się.

- Mhm - skinęła głową, zagryzając wargę. - Nigdy nie myślałam, że spotkam kogoś, przy kim mogłam się czuć wygodnie i komfortowo.

- Co masz na myśli? - zapytałem.

- Cóż - zaczęła. - Wszyscy w naszej szkole są świrami. Wszyscy dbają tylko o to by pieprzyć dziewczyny i zostawiać je przy krawężniku. Zawsze ich unikam, tak naprawdę nigdy nie planowałam związku tutaj, w Stratford, w szkole najmniej. Chcę po prostu uciec z tego miasta... jest zbyt małe jak na mój gust. Szczególnie biorąc pod uwagę czas, kiedy porwałeś mnie od Trevora i chciałeś mnie tylko do seksu, jednak nie ma to nic do rzeczy. Ale lubię lubię to w tobie. Zawsze mnie pilnujesz i nigdy nie wiem, czego się spodziewać - nawet jeśli to uprowadzenie przez jakiegoś psychopatę, który chce mnie zabić.

Myślałem o tym przez sekundę, kiedy w końcu pytanie wpadło mi do głowy.

- Dlaczego pozwalamy odejść Trevorowi... znowu. Mieliśmy czas, Tay. Mogliśmy to wszystko skończyć.

- Wiem, ale nie podoba mi się to, co robisz i nie będę ukrywać. Wiedziałem, że będziesz kłopotem, gdy cię poznałam. Nie możesz oczekiwać, że będę akceptować twój styl życia, bez urazy, ale to jest prawda. Więc jakbym była świadkiem kiedy zabijasz mężczyznę, nawet jeśli to był facet, który nie cofnie się przed niczym, by mnie zabić, nie chciałam po prostu siedzieć i przyglądać się co się stało. Śmiało rób co chcesz, ale nie ze mną w pobliżu, nie ma mowy. - Powiedziała wzruszając ramionami, kiedy to zrobiła.

- W porządku, rozumiem - skinąłem głową, biorąc głeboki w dech, ogarniałem wszystko co właśnie powiedziała.

- Mogę zadać ci pytanie? - zwróciła się do mnie.

- Strzelaj.



Wahała się przez chwilę, za nim w końcu zadała pytanie, widziałem jak nadchodzi i bałem się już od chwili, kiedy zaczęła mówić.

- Jak dużo ludzi zabiłeś? - spytała cicho.

Przełknąłem głośno ślinę.

- Głupia pytanie. Przepraszam, idźmy dalej - przeprosiła, przesuwając się.

- Dobry pomysł - skinąłem szybko.

Szykowałem się przed długim przemówieniem, które następnie zacząłem.

- Nigdy nie lubiłem jednej dziewczyny na długo. Nie będę kłamać, ale kiedyś byłem facetem, który wyrywał dziewczyny i traktował je, jakby były niczym. Ale potem spotkałem ciebie. Irytującą, zawsze zadawajacą pytania, ale piękną, inteligentną, zabawną i najsłodszą osobę jaką kiedykolwiek spotkałem W ciągu zaledwie kilku dni od poznania, zrozumiałem uczucia... tak, tak szybko i szczerze mówiąc, to dobrze.  Nigdy nie pozwalałem nikomu na to, a gdy to zrobiłem, to się nie kończyło dobrze. Z tobą, Tay, czuje się inaczej. To uczucia które przetrwały wszystko, co się wydarzyło w ciągu zaledwie tych dwóch ostatnich miesięcy, w których się znamy. Naprawdę czuję że będziemy tymi, którzy będą na szczycie. I wierz mi, jeśli chodzi o Trevora, chciałbym zabrać ten cały ból daleko, chciałbym coś zrobić, byś się uśmiechnęła.

- Nie musisz się starać, bym się uśmiechnęła, Justin - powiedziała nieśmiało. Ty sprawiasz, że się uśmiecham. Tak dużo i mnie to też przeraża. Upadłam tak nisko dla ciebie, tak szybko.

Pochyliłem się i pocałowałem jej czoło, otrzymując swoje usta przez chwilę.

Przeniosłem jej głowę do góry tak, że usta miała teraz nad moimi, moje gorąc natchnione otarły się górną wargą. Nie jestem w stanie ignorować ochoty na pocałowanie jej dłużej, delikatnie przycisnąłem moje usta do jej.

Jej ręce przeniosły się do moich włosów, szarpiąc nimi delikatnie,a potem przeniosła się w dół do mojej twarzy, śledzącą w górę i w dół moją szczękę, dreszcz mnie przeszedł na jej delikatny dotyk.

W tym momencie zdałem sprawę, że był to jeden z najbardziej kochających, namiętnych i naturalnych pocałunków jakie mieliśmy kiedykolwiek. To nie było ekscytujące, to nie było zbyt proste. To było nasze.



I z powodu tego pocałunku, doszedłem do największego ogólnego wniosku.

Oderwałem się na chwilę, a następnie przywarłem swoimi ustami ponownie, ale tylko na kilka sekund, zanim ponownie przerwałem.

Nasze czoła były oparte o siebie, kiedy chciałem wyznać trzy najtrudniejsze słowa*, które mógłbym powiedzieć.

Trzy słowa, które wiedziałem, by ona wiedziała, co czuję.

- Kocham cię.






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział nie jest sprawdzany, tłumaczyłam go w środku nocy, więc mam nadzieję, że zrozumiecie wszystkie błędy, które mogły się tutaj pojawić

* zostawiłam tak jak jest w oryginale, po angielsku kocham cię, zawiera trzy słowa, w polskm są to tylko dwa.

* Na blogspocie pojawiają się małe problemy mianowicie daty dodania rozdziałów na bloga. Nie wierzcie w to, poprzedni rozdział nie był dodany we wrześniu. Staramy się dodawać regularnie - w piątki bądź w któryś dzień weekendu. :)

Follownijcie role-playerów Taylor i Justina na twitterze

Do zobaczenia wraz następnym rozdziałem, Misiaczki!

6 komentarzy:

  1. jejku jaki cudowny rozdział <3 końcówka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka *.* sfdhkjhgzasjjhv *________________*

    OdpowiedzUsuń
  3. o kurwa jakie dziwki kocham cię to 2 a 3 słowa skurwystyny jebane

    OdpowiedzUsuń
  4. aha ^@##%&**^! no lol

    OdpowiedzUsuń
  5. On ją kocha ..japierdole *__*

    OdpowiedzUsuń