24 lipca 2013

♔ Chapter 8 ♔

TAYLOR'S POV:

To była wtorkowa noc. Moja mama i tata wyszli z domu tuż po Justinie. Powiedzieli, że nie wrócą do jutrzejszej nocy, czytaj "Do zobaczenia w tygodniu!". Resztę dnia po opuszczeniu mnie przez Justina, spędziłam na odrabianiu lekcji, czytaniu i myśleniu o nim. 

Niezależnie jakie piekło ukrywał, chciałam po prostu żeby mi powiedział. Otworzyłam się przed nim, a kiedy zadałam mu jedno proste pytanie, on kurwa zeskoczył z mojego balkonu. Dziwadło.

Usiadłam na łóżku ze skrzyżowanymi nogami, o oglądałam powtórki Keeping Up With The Kardashians. Westchnęłam ciężko, rozmyślając o tym jak łatwe i doskonałe musi być ich życie. Są bogate, w zasadzie nic nie robiąc, jednocześnie spędzają czas z rodziną. Oni wszyscy wyglądają nieskazitelnie, z doskonałymi brązowymi włosami i profesjonalnym makijażem. Mają tysiące wielbicieli, gotowych zrobić wszystko, tylko po to, aby przyciągnąć ich uwagę. Tym czasem, nawet nie prosząc, Justin wpuścił mnie. 

Wzięłam iPhone'a leżącego obok mnie i nacisnęłam przycisk. Ciągle nic od Justina. Napisałam wiadomość do Sary, że skończyłam wyniki laboratoryjne z biologii. Z tym, że to faktycznie, właśnie skończyłam.

 Podniosłam moje zmęczone ciało z wygodnego łóżka, idąc do kuchni na dole. Z dałam sobie sprawę, że dzisiaj nic nie jadłam, oprócz obiadu z Justinem, ale nadal chciałam od tego uciec.
Chwyciłam szynkę, i ser z lodówki i włożyłam wszystko do kuchenki mikrofalowej. Zjadłam w około minutę, resztki wyrzuciłam do kosza.

Kiedy dotarłam do swojego pokoju, wyjęłam gitarę z szafy i zaczęłam cicho brzdąkać. Zaczęłam grać melodię i piosenki Blue Velvet Lany Del Rey i wkrótce słowa piosenki zaczęły opuszczać moje usta.

Powiedzmy, że nie lubię Lany, słucham jej gdy jestem zmęczona. W ciągu kilku minut, których brzdąkałam na gitarze, poczułam się śpiąca.



W moim śnie, byłam w moim pokoju. Wyglądał dokładnie tak samo jak przed zaśnięciem, z tym, że teraz obok mnie był Justin.  Jego muskularne ramiona owinięte wokół mojej cienkiej talii. Po kilku minutach, wziął gitarę na moje łóżko i zagrał dla mnie piosenkę w rytmie kołysanki.



Obudziłam się na wpół przytomnie, kiedy usłyszałam coś lub kogoś w moim pokoju. Kiedy moje oczy nareszcie przestały widzieć zamglenie, widok z przodu mnie wydał. Justin stał przede mną, z szeroko otwartymi oczami, bez koszuli i w spodniach.

- Justin? - zapytałam zmęczonym głosem.

-Shh, wracaj do spania - szepnął.

- Justin! - powiedziałam bardziej świadomie, teraz na pewno byłam pewna, że nie śniłam, był w moim pokoju.  - Co ty tutaj robisz? Jak się tu dostałeś?

- Byłem w domu, gdy myślałem o tym, jak oboje mamy jutro szkołę, więc równie dobrze mogę zostać na noc i cię zabrać. Potrzebujesz podwiezienia, prawda? - zapytał.

- Tak i dziękuję, ale jak się tutaj dostałeś?

- Gee, sam nie wiem, ponieważ ty nie zostawiłaś otwartego okna, odblokowanego czy cokolwiek - zaśmiał się sarkastycznie.

- Oh - wyszeptałam - Nie wiedziałam, że chodzimy to tej samej szkoły. Dlaczego nigdy nie widziałam cię wcześniej?

- Ponieważ rzadko się pojawiam, ale pomyślałem, że jeżeli miałem cię wtedy opuścić, to chcę na prawdę pokazać ci jutro. Plus dyplom jest tuż za rogiem. - powiedział.

- Nie jesteś wydalony? - zapytałam zaskoczona, to mnie przerażało, ktoś niechodzący do szkoły.

- Odrabiałem lekcje codziennie, więc ciągle dostaje szanse w klasach. - Wzruszył ramionami. - Masz coś do jedzenia?

- Tak, chodź, zabiorę cię na dół do kuchni.

Poprowadziłam nas na dół do lodówki, otworzyłam ją szeroko, robiąc Ta da! z moich rąk. Chwycił karton mleka z górnej półki, otworzył je, a następnie wypił... bez kubka.

- Przepraszam! - krzyknęłam, uderzając go w ramię. - Ludzie mieszkający w tym domu piją to mleko.

 
- Przepraszam - powiedział, pocierając ramię.

 Czy on może już opuścić mój dom? Zwróciłam się do dużej miski owoców umieszczonych na środku blaty z granitu. Podniósł czerwone jabłko, odkleił naklejkę i wziął ogromny kęs. Jak wziął drugi kęs, kropla soku jabłkowego poleciała mi na twarz.

- Ew! - zaśmiałam się, ścierając go.

- Nie bądź zła - Justin zrobił krok w moim kierunku. - ja to zrobię - Podniósł dłoń, ocierając trochę kropli soku. Zarumieniłam się do siebie, spojrzałam na ziemię, ukrywając twarz.
Ujął mój podbródek, po czym podniósł głowę do góry, była zmuszona spojrzeć mu w oczy. Wtedy właśnie uległam

Zamknęłam lukę między nami, stanęłam na palcach przyciskając swoje usta do jego. Odstawił jabłko na blacie, oddając pocałunki, dotknął rękami mojej twarzy. Założyłam ręce wokół jego szyi, przysuwając się bardziej do niego, pogłębiając pocałunek. Zdjął ręce z mojej twarzy, umieszczając je na moim tyłku, lekko go ścisnął, przez co z moich ust wydobyło się jęknięcie. Podniósł mnie i położył na blacie, co pozwalało łatwiej się nam całować. 
Mój oddech był nierówny, przebiegłam palcami po jego włosach. Rozłączył nasze usta, a następnie przyłożyła je do mojego karku, ssał, gryzł i pozostawiał małe pocałunki wzdłuż niego. Na pewno zrobił malinkę.

Justin ponownie mnie podniósł, złączając nasze usta, teraz prowadził mnie z kuchni do mojego pokoju. 

Przyglądał mi się na moim łóżku kiedy kontynuowaliśmy. Po kilku minutach skończyło się, ciężko dysząc.

- Um... - odezwałam się.

- Więc... - powiedział.

Oboje się głośno zaśmialiśmy, kiedy wskazał na moją szyję. - Czy ja? 

Rzeczywiście to była malinka, wiedziałam to, kiedy miał zamiar opuścić moją szyję. - Oznaczyłeś mnie - zaśmiałam się.

Justin przyciągnął mnie w ramionach, składając jeden mały pocałunek na malince, przytrzymał swoje usta dwie sekundy 

Wiedział, że nie zamierzam z nim uprawiać seksu, więc spędziliśmy resztę nocy oglądając Kardashianki, przytulaniu, a następnie w końcu zasnęliśmy w swoich ramionach.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
OMG NAJSŁODSZY BYŁ KONIEC, NIE SĄDZICIE? TUSTIN MOMENT JDNJDHFJGFDGHFHFG

1 komentarz: